Muzyka klasyczna, dawna i współczesna w 2024 roku
Muzyka w dobie kryzysu wciąż pozostaje polityczna

Pod koniec 2024 roku Niemiecka Rada Muzyki mówi o „gwałtownym spadku” budżetów na kulturę. Masowe cięcia zagrażają istocie sceny muzycznej, a szok tylko się pogłębia. W minionym roku pojawiły się pierwsze oznaki tego kryzysu, choć równocześnie można było dostrzec innowacyjne zmiany w operze i koncertach.
Dr. Eleonore Büning
Musimy bronić wolności artystycznej „kłami i pazurami” – tego archaicznego wyrażenia użył Gerhart R. Baum, uznany koloński polityk i obrońca praw obywatelskich, w artykule dla magazynu muzycznego NMZ (neue musikzeitung). Zabrzmiało to niemal tak, jakbyśmy cofnęli się do epoki kamienia. Baum przypomina jednak, że wolność artystyczna jest „życiodajną siłą demokracji” właśnie dlatego, że sprzeciwia się „dyktaturze pieniądza”.
Jego esej ukazał się w 2023 roku, a bezpośrednim powodem były pierwsze druzgocące zwycięstwa partii prawicowych (z których część została sklasyfikowana jako ekstremistyczne) w wyborach do parlamentów regionalnych – nowy trend „na skalę, jakiej nie doświadczyliśmy od czasu powstania naszej republiki”. Z perspektywy czasu analiza Bauma brzmi niemal proroczo. Rok 2024 zapisał się w pamięci osób związanych z branżą muzyczną jako moment, w którym polityka zaczęła dystansować się wobec kultury, co przyniosło katastrofalne skutki. Niemiecka Rada Muzyki alarmuje o „gwałtownym spadku” budżetów na kulturę. Nikt nie spodziewał się tak brutalnych i bezprecedensowych cięć w finansowaniu sektora kulturalnego.
Kłami i pazurami
Kontrakty zostaną zerwane, projekty wstrzymane, światła zgasną. Wystarczy spojrzeć na liczby i decyzje podjęte przez skarbników miejskich w ostatnim kwartale. W Monachium budżet na muzea, galerie, koncerty, teatr, taniec, film, literaturę, kluby i kulturę offową postanowiono zredukować o 16,8 miliona euro. Münchner Volkstheater i Münchner Kammerspiele staną w najbliższym czasie przed widmem niewypłacalności. W Kolonii sam sektor muzyczny zmierzy się z cięciami sięgającymi 27 procent. Orgaznizowany przez Filharmonię Kolońską festiwal Acht Brücken, będący jednym z najważniejszych wydarzeń muzyki współczesnej, stracił całe dofinansowanie. Podobny los spotka zespół Concerto Köln. W Dreźnie budżet na kulturę został zmniejszony o 5 milionów euro, co stawia pod znakiem zapytania przyszłość Festspielhaus Hellerau oraz Staatsoperette. W Berlinie mowa o kwocie 130 milionów euro, co uderzy zarówno w duże instytucje, jak i niezależne grupy artystyczne. W przyszłości nieuniknione będą zamknięcia i zwolnienia. W budżecie Opernstiftung brakuje 15 milionów euro, a najbardziej ucierpi na tym Komische Oper, która obecnie występuje na scenach zastępczych. Oprócz obowiązku oszczędzenia 5 milionów euro, dodatkowe dziesięć milionów euro w budżecie zostało zamrożone decyzją Senatu, który wstrzymał renowację sceny głównej. Prace budowlane stoją w miejscu, a koszty nieustannie rosną. Każdy skarbnik powinien wiedzieć, że nawet tymczasowe zawieszenie budowy generuje wielokrotnie większe wydatki w przyszłości.Błędne kalkulacje i leseferyzm w zarządzaniu dobrami kultury stały się biurokratyczną normą także w innych miejscach. Planowane na grudzień ponowne otwarcie Opery Kolońskiej, która jest w remoncie od niemal czternastu lat, ponownie przesunięto w marcu 2024 roku. W listopadzie ogłoszono, że renowacja podupadłej Opery Littmanna w Stuttgarcie, zatwierdzona w 2019 roku, zostanie opóźniona o kolejne cztery lata. Natomiast Städtische Bühnen we Frankfurcie najprawdopodobniej wcale nie zostaną odnowione, ponieważ ten modernistyczny kompleks z lat 60., skupiający teatr dramatyczny i operę pod jednym dachem, jest w tak złym stanie technicznym, że jego wyburzenie i budowa nowego obiektu byłyby tańsze. Studium wykonalności potwierdziło to już w 2017 roku, ale dopiero w połowie zeszłego roku rozpoczęto negocjacje w sprawie nowej lokalizacji. W Monachium natomiast centrum kulturalne Gasteig pozostaje zamknięte z powodu wieloletniej „gruntownej renowacji”, a miejsce nowej sali koncertowej ustalono już w 2016 roku. Od tego czasu trwają niekończące się prace planistyczne, które nie przyniosły żadnych konkretnych rezultatów, dlatego w czerwcu premier Bawarii Markus Söder ogłosił rozpoczęcie „nowej fazy planowania”.
Również inne „muzyczne place budowy” znalazły się w krytycznej sytuacji. Jednym z nich jest misja edukacyjna i kulturalna mediów publicznych, a co za tym idzie – przyszłość młodych muzyków. W styczniu 2024 roku niemiecka Komisja Radiofonii i Telewizji (Rundfunkkommission) zmniejszyła o 50 procent dofinansowanie dla Konkursu Muzycznego ARD o wieloletniej tradycji. Mimo to 73. edycja konkursu we wrześniu odbyła się w sprawdzonym formacie. 726 uczestników z 58 krajów rywalizowało w czterech kategoriach, a czternastu najlepszych młodych muzyków otrzymało nagrody. Jednak już w 2025 roku konkurs będzie miał o wiele mniejszą skalę. Z jednej strony reforma mediów publicznych ma na celu przyciągnięcie młodszej publiczności, z drugiej strony fundusze na rozwój młodych talentów zostają obcięte o połowę. Wydaje się to paradoksalne, ale stoi za tym konkretna strategia: po raz kolejny stawia się muzykę pop w opozycji do muzyki klasycznej.
Świadczy o tym również zmiana ramówki w regionalnych stacjach radiowych, takich jak rbb, WDR 3 czy SWR 2. W Berlinie i Brandenburgii od lutego 2024 roku muzyka klasyczna nie jest już emitowana w porannym paśmie między szóstą a dziesiątą – zastąpiła ją muzyka popularna. Utrata stałych słuchaczy została wkalkulowana w ten proces. Argumentowano, że tak zwana „poważna muzyka” nie współgra z „poważnymi” tematami porannych serwisów informacyjnych. Z tym podejściem doskonale koresponduje ironiczne stwierdzenie kompozytora i uważnego krytyka radia Wolfganga Rihma, który powiedział: „Cóż, nie płacimy przecież za to, by nas nie doceniano”.
Solidne nisze
Wolfgang Rihm był jedną z trzech wielkich postaci świata muzyki, które odeszły w 2024 roku. Zmarł 27 lipca po długiej chorobie, w wieku 72 lat. Jego berliński przyjaciel i kolega po fachu, Aribert Reimann, odszedł 13 marca, doczekawszy 88 lat. Zaledwie kilka dni po nim zmarł w Budapeszcie osiemdziesięcioletni Péter Eötvös – wybitny kompozytor, dyrygent, pianista i perkusista, który przez lata był blisko związany z niemiecką sceną muzyczną. Choć należeli do różnych pokoleń i tworzyli w odmiennych muzycznych światach, ich odejście zamyka pewien rozdział w historii muzyki współczesnej. Można wręcz powiedzieć, że wraz z nimi dobiegła końca pewna epoka Współcześni kompozytorzy nie muszą już definiować się przez dystansowanie się od awangardowych maksym i dogmatów – ten czas minął. Widać to w indywidualizacji gatunków oraz różnorodności środków wyrazu, które zaprezentowano w serii światowych premier podczas Festiwalu Muzycznego w Donaueschingen, pod auspicjami nowej dyrektorki Lydii Rilling. Nie tylko jest ona pierwszą kobietą na tym stanowisku, ale także pierwszą dyrektorką festiwalu, która nie jest związana z rozgłośnią SWR, głównym sponsorem wydarzenia.Jej drugi program festiwalowy w 2024 roku udowodnił, że rozpoczęła się nowa era różnorodności. Wszystkie style, kierunki, mody i metody są mile widziane, a frekwencja bije rekordy. Tendencję tę widać również w programach innych uznanych festiwali, takich jak Eclat w Stuttgarcie, Ultraschall w Berlinie czy Tage für neue Kammermusik w Witten – festiwalu muzyki kameralnej, którego dyrektorem artystycznym w zeszłym roku został Patrick Hahn.
Warto zauważyć, że 2024 rok okazał się wyjątkowo pomyślny dla awangardowej wytwórni bastille musique. Jej założyciel i dyrektor, Sebastian Solte, od lat aktywnie współpracuje z redakcjami radiowymi, skupiając się na eksperymentalnej awangardzie, której często brakuje odpowiedniego wsparcia. Podczas gdy duże wytwórnie coraz częściej płyną z prądem, wydając coraz mniej nowych produkcji, Solte postawił na tradycyjne formaty – w zeszłym roku wydał więcej albumów na (staroświeckich) płytach CD z nową muzyką niż kiedykolwiek wcześniej. Zapytany o tę strategię, wyjaśnił: „Inflacja sprawia, że życie wytwórni płytowych staje się coraz trudniejsze. Od dawna mówi się o nadchodzących cięciach. Ale bastille musique działa w niszy, która okazała się całkiem solidna – mieliśmy świetne koncerty i wdzięczną publiczność!”
Cała prawda o kłamstwach
Dzieła trzech wspomnianych wcześniej wyjątkowych kompozytorów muzyki współczesnej na trwałe weszły do repertuaru. Opera Lear Ariberta Reimanna doczekała się w 2024 roku aż dwóch produkcji – w Staatstheater w Hanowerze i Teatro Real w Madrycie. Staatstheater Kassel zaprezentował w marcu nową inscenizację Hamletmaschine Wolfganga Rihma – dystopii opartej na dramacie Heinera Müllera przewidującego „ruiny Europy”. W grudniu Berlińscy Filharmonicy, którzy już od początku sezonu oddawali hołd Rihmowi jako kompozytorowi-rezydentowi, wykonali posthum jego jednoaktową operę Das Gehege, opartą na tekście Botho Straußa. Spektakl był częścią serii muzyki kameralnej oraz kilku dużych koncertów orkiestrowych. Utwór opowiada o orle, który zostaje uwolniony z woliery, lecz nie potrafi odnaleźć się na wolności – to symbol niemieckiego orła, który najwyraźniej zapomniał, jak się lata. Dwie wybitne artystki – Simone Young na podium dyrygenckim oraz młoda litewska mezzosopranistka Vida Miknevičiūtė na scenie – sprawiły, że spektakl stał się sensacją. W styczniu ubiegłego roku teatr w Grazu wystawił nową produkcję opery Sleepless Petera Éötvösa, opartej na utworze Jana Fossego. W lutym w teatrze w Ratyzbonie odbyła się niemiecka premiera jego trzynastej i ostatniej opery Valuschka, na podstawie powieści Melancholia oporu László Kraznahorkaia, która stanowi alegorię nieuchronnego wzrostu wpływów demagogów manipulujących społeczeństwem.Te sześć kluczowych spektakli z niemieckiego repertuaru operowego pokazuje, jak współczesna muzyka „poważna” podejmuje poważne kwestie polityczne dzisiejszego świata. Mniejsze teatry i scena niezależna zazwyczaj mają większą skłonność do podejmowania ryzyka niż duże teatry operowe. Berlińska grupa teatralna Nico and the Navigators zaprezentowała w Schwetzingen nowy spektakl, który doskonale punktował kryzys rządowy w Niemczech. Jej przekaz zawiera się już w tytule: The whole Truth about Lies (Cała prawda o kłamstwach). Tymczasem dyrektorzy oper w Essen, Dortmundzie, Meiningen i Karlsruhe po raz pierwszy włączyli do programu mniej znane opery skomponowane przez kobiety – i osiągnęli spektakularne sukcesy. Tatjana Gürbaca wystawiła w Essen operę Faust Louise Bertin, a Emily Hehl przeniosła na scenę w Dortmundzie La Montagne Noir Augusty Holmès. Natomiast sztuka A Seapiece The Wreckers autorstwa Dame Ethel Smyth doczekała się aż dwóch niemieckich premier, w inscenizacjach Keitha Warnersa i Jochena Biganzoliego. W 2024 roku Bawarska Opera Państwowa oraz Festiwal w Salzburgu oddały cześć polskiemu kompozytorowi Mieczysławowi Weinbergerowi zamordowanemu podczas Holokaustu. Lepiej późno niż wcale. W Monachium Tobias Kratzer wyreżyserował Pasażerkę, a Krzysztof Warlikowski odniósł triumfalny sukces, wystawiając Idiotę na scenie w Felsenreitschule. Największe uznanie wśród krytyków, jak i publiczności zdobyła jednak inscenizacja słynnego romansu historycznego Żydówka z Toledo, skomponowana przez Detlefa Glanerta na zamówienie drezdeńskiej Semperoper. Spektakl w reżyserii Roberta Carsena miał premierę 10 lutego. Opera mówi o pogromie Żydów w średniowiecznej Hiszpanii, jednak w obliczu ataku terrorystycznego Hamasu na Izrael, który dokonał się zaledwie pięć miesięcy przed premierą, jej wymowa okazuje wstrząsająco aktualna. Antysemityzm zostaje tutaj obnażony jako narzędzie utrzymania władzy, a pobożni wyznawcy przeobrażają się w fanatycznych morderców. Na tle grzmotów blach, uderzeń talerzy, wycia klarnetów, ryku tub, dudniących kotłów, przeraźliwie piskliwych fletów piccolo oraz odgłosów bombardowań i kanonad, wybrzmiewa dramatyczne przesłanie: „świat (...) staje się piekłem dla wszystkich, którzy poświęcają swoje człowieczeństwo”.
Inna scena przedstawia pokojowe współistnienie trzech głównych religii świata przy akompaniamencie delikatnej magicznej muzyki – niektórzy noszą kipy, inni garnitury, jeszcze inni habity. Obejmują się i dzielą chlebem. To utopijna wizja nawiązująca do oświeconych lat pokoju za panowania Alfonsa Mądrego. Być może opera, będąca teatralnym żywiołem emocji, jest jedyną przestrzenią, w której takie sprzeczności mogą zostać wyrwane z rzeczywistości i przekształcone w zbiorowo przeżywane katharsis. W każdym razie byłby to mocny argument – i właśnie nim posłużyła się była minister stanu ds. kultury Monika Grütters (CDU), kiedy 5 grudnia w wywiadzie dla radia Deutschlandfunk Kultur została zapytana o drastyczne cięcia w berlińskim budżecie na kulturę. Powiedziała, że sztuka jest „z pewnością czynnikiem wpływającym na atrakcyjność danego miejsca, w Berlinie prawdopodobnie najważniejszym obok nauki. Ale to nie wszystko – jest ona też wyrazem człowieczeństwa. Dlatego nie wolno sprowadzać jej do standardów użyteczności ekonomicznej”.
6 grudnia Festiwal w Bayreuth ogłosił, że obchody 150-lecia swojego istnienia w 2026 roku już teraz zostały radykalnie okrojone z powodu trudnej sytuacji budżetowej. Liczba zaplanowanych produkcji operowych została zmniejszona o cztery, a nowa inscenizacja Tristana z 2024 roku nie znajdzie się w programie jubileuszowych uroczystości. Promyka nadziei należy upatrywać w tym, że Niemiecka Rada Kultury poświęciła wrześniowe wydanie magazynu Politik & Kultur tematowi wolności artystycznej.