Nauczanie niemieckiego wczoraj i dziś

Nauczanie niemieckiego wczoraj i dziś © Colourbox

Obecnie nadrzędnym celem edukacji językowej jest skuteczne porozumiewanie się w języku – w mowie i piśmie. Cele nauczania języków obcych zależą także od zmieniających się uwarunkowań społeczno-politycznych, w tym większej mobilności. Coraz częściej wykorzystuje się nowe technologie, a w dobie pandemii nie da się już obejść bez cyfryzacji i zdalnego nauczania – pisze Karin Ende.

Kiedy we wrześniu 1990 roku powstawał Goethe-Institut w Warszawie, właśnie zdobyłam kwalifikacje do nauczania języka w Goethe-Institut w Monachium. Zostaliśmy przeszkoleni z „metody” komunikacyjnej. Natomiast „metoda” gramatyczno-tłumaczeniowa miała odejść w przeszłość, mimo że część kolegów i koleżanek przedkładała powszechnie znaną książkę Schulz i Griesbacha (podręcznik Dory Schulz i Heinza Griesbacha „Sprachlehre für Ausländer, rok wyd. 1961 – przyp. tłum.) nad mocno wówczas faworyzowany podręcznik „Deutsch aktiv”.
 
W ramach przedpołudniowych kursów intensywnych uczyłam osoby z całego świata, które w trakcie nieraz kilkumiesięcznych pobytów były przede wszystkim zainteresowane edukacją. Natomiast na kursach wieczornych można już było spotkać studentów z zagranicy, dziewczyny pracujące jako aux pairs oraz pierwszych Żydów z tzw. kontyngenowej emigracji z państw byłego ZSRR.
 
Na znaczeniu zaczęło też zyskiwać uczenie się języka niezbędnego w rozwoju zawodowym lub integracji w kraju niemieckojęzycznym.
 
Sposób nauczania języka – chętnie nazywany metodą – zawsze odzwierciedlał motywację do nauki języka oraz kultury uczenia się w danym społeczeństwie. Wspomniana już zmiana paradygmatu z metody tłumaczeniowej (przejętej z nauczania łaciny) na metodę komunikacyjną nastąpiła pod silnym wpływem dydaktyki angielskiego jako języka obcego. Celem nauczania tego globalnego języka, który w okamgnieniu zyskał status lingua franca podczas spotkań międzynarodowych, było umożliwienie uczniom porozumiewania się w języku obcym w sposób możliwie zautomatyzowany i płynny. Magicznym słowem było autentyczne użycie języka – w mowie i piśmie. Temu celowi służyły laboratoria językowe i pierwsze nagrania video w latach 70-tych. Wyobrażenie o tamtych czasach daje dokumentacja przygotowana z okazji 60-lecia Goethe-Institut.
 
Najpóźniej od końca lat 90-tych cała dydaktyka języków obcych a wraz z nią dział badań i rozwoju w Goethe-Institut zaczęły się zajmować transformacją nauczania i uczenia się języka ze względu na dostęp do Internetu. Odtąd ten aspekt badawczy pozostaje w centrum zainteresowań Instytutu, ponieważ dydaktyka musi się dostosowywać do zmieniających się okoliczności, a jednocześnie je przewidywać. Dzięki takiemu podejściu byliśmy dobrze przygotowani, kiedy w marcu tego roku z dnia na dzień lekcje w klasie trzeba było zastąpić lekcjami wirtualnymi czy kursami zdalnymi. Nauczyciele i uczestnicy kursów Goethe-Institut w Warszawie przeprowadzili tę transformację w spektakularny sposób.
 
Oprócz aspektów digitalizacji lekcji i ofert nauki języka zajmuje nas sytuacja niemieckiego, którego w Polsce coraz częściej naucza się jako drugiego języka obcego (po angielskim). Tę okoliczność – zresztą zgodną z trendem światowym – można i trzeba wykorzystać w dydaktyce, tym bardziej że oba języki są ze sobą blisko spokrewnione. A gramatyka? Po tym, jak w latach 90-tych została niemal zupełnie odrzucona, obecnie znów wraca do łask dzięki koncepcji tzw. podejścia kognitywnego w lingwistyce. Mowa o tym, co użytkownicy języka słowiańskiego wiedzieli od zawsze. Gramatyka nie jest pozbawiona treści, ma znaczenie i funkcję, a wraz z leksyką stanowi środek wyrażania naszych intencji. Wreszcie na pierwszy plan wysuwa się aspekt rozwoju zawodowego dzięki znajomości kolejnego języka obcego. Powstają specjalne oferty obejmujące narzędzia do coraz częściej stosowanego mobilnego uczenia się. Zainteresowanie nimi przejawiają w coraz większym stopniu nawet młodzi i bardzo młodzi uczniowie, którzy przychodzą na nasze kursy.
 
A teraz, zatoczywszy krąg po królestwie dydaktyki języków obcych, powróćmy do punktu wyjścia, do otwarcia Instytutu w Warszawie przed trzydziestu laty, które szło w parze z rozpoczęciem nauczania języka. W tym czasie niemiecki był jeszcze pierwszym językiem obcym nauczanym w szkołach, a angielski nie był tak powszechny. Co w kraju mającym wybitne germanistyki oraz znakomity poziom znajomości niemieckiego mogły zaoferować nasze kursy językowe?
 
Kursy w Pałacu Kultury i Nauki stanowiły miejsce spotkań z ludźmi i kulturą sąsiedniego kraju. W cenie były zajęcia konwersacyjne. Zainteresowanie tą wymianą oraz sposobem myślenia, życia, pracy a może i marzeniami sąsiada nie ustaje. Od początku proponujemy stypendia na pobyty językowe w Niemczech. Wyróżniający się polscy stypendyści opowiadają o swoich doświadczeniach dyrektorowi warszawskiego Instytutu Christophowi Bartmannowi.
 
Naszym celem na kolejne trzydzieści lat w Warszawie jest utrzymanie tego stanu. Chcemy, by Goethe-Institut był miejscem spotkań i instytucją oferującą naukę języka na najwyższym poziomie dydaktycznym i medialnym. Wprawdzie coraz częściej w formatach wirtualnych, ale zawsze na równych zasadach, w dialogu oraz z serdecznością i wzajemną sympatią.

Autorka:

Karin Ende, Dyrektor Działu Językowego Goethe-Institut w Warszawie
Tłumaczenie: Marta Brudny