Na skróty:

Przejdź bezpośrednio do treści (Alt 1) Przejdź bezpośrednio do menu głownego (Alt 2)

Cyfryzacja
Coś więcej niż fejs, insta i gry. Dylematy cyfryzacji w niemieckim przedszkolu

Kita
© Detlef Haag

Joanna Strzałko

"Chciałbym z wami zbudować dziś rakietę" – proponuje trzydziestoparoletni mężczyzna z brodą. "A ja pokażę wam, jak do rysunku na tablecie dodać animację" – mówi młoda kobieta. "Za to ze mną pójdziecie na dwór, na plac zabaw" – zachęca jeszcze inna dwudziestoparolatka. Dzieci, w wieku od dwóch do sześciu lat, słuchają, zadają pytania i zastanawiają się, który opiekun ma najciekawszą propozycję. Tak właśnie wyglądają poranne spotkania 63 podopiecznych z ich 11 wychowawcami oraz kilkoma praktykantami w ewangelickim przedszkolu Uphof w Hamm w północno-zachodnich Niemczech. 

Uczenie naszych wychowanków samodzielnego myślenia i wyrażania własnego zdania czy pragnienia to dla nas jedno z najważniejszych zadań – mówi Melanie Naber, dyrektorka przedszkola. – Inne, równie istotne, dotyczą wprowadzania dzieci w cyfrowy świat i naukę poprzez doświadczenia.

Ekologiczne zabawki i sala do ćwiczeń w przedszkolu Uphof Ekologiczne zabawki i sala do ćwiczeń w przedszkolu Uphof | © Joanna Strzałko i Detlef Haag

O przedszkolu Uphof w Hamm zrobiło się głośno w 2018 roku. To wtedy z grona 1400 kandydatów jury konkursu „Kita-Preis” (pol. Nagroda dla Przedszkola) wyłoniło najlepsze placówki dla najmłodszych w kraju. Za drugie miejsce przedszkole Uphof otrzymało czek na 10 tys. euro i dyplom, który oprawiony w białe ramki wisi na ścianie pomiędzy przeszklonym wejściem do budynku a otwartymi na oścież drzwiami do niewielkiego gabinetu Melanie Naber.
 

Krótki film o przedszkolu Uphof w Hamm


Nagrodę finansową przeznaczyliśmy na mobilne laboratorium, które będziemy mogli zabierać na wycieczki po kraju – mówi z dumą dyrektorka.

Pięciolatek z prawem jazdy

Do tej pory na coroczne tygodniowe wyprawy do lasu wychowawcy zabierali kamery cyfrowe, mikrofony, tablety, a dzieci robiły filmy, zdjęcia, kolaże, nagrywały dźwięki do podcastów lub korzystając z aplikacji typu lupa, podglądały mikroświat. Teraz, gdy postawią w pobliżu własne laboratorium, które z zewnątrz przypomina wóz Drzymały, będą mogły korzystać z cyfrowych mikroskopów, które są na wyposażeniu przedszkola.

Dzieci kładą na podstawce pod obiektywem mikroskopu kawałeczek liścia, dosłownie wielkości paznokcia, a ten ukazuje im się jako wielki obraz na ekranie komputera lub na ścianie! – opowiada Melanie Naber. – Dzieciom otwierają się wtedy oczy – ooo, tak szeroko! Zaraz też dzięki internetowi możemy sprawdzić informacje o drzewach, roślinach, zwierzętach i wyczerpująco odpowiedzieć na pytania, które przecież nigdy się nie kończą. (śmiech)

To nie jest tak, że przedszkole w Hamm ma nieprzebrane środki finansowe i może kupować dowolny sprzęt, nie licząc się z kosztami. – Ile to my się nasmażyliśmy gofrów, kiełbasek, naleśników na festynach, by zdobyć dodatkowe źródła finansowania – śmieje się dyrektorka. – Wysyłamy też regularnie odręcznie pisane listy do szefów wielkich, średnich i małych firm w całym kraju. Właśnie w taki sposób zdobyliśmy około 70 tys. euro na nasze cyfrowe projekty.
  Wycieczka do lasu z tabletem, który jest świetną pomocą dydaktyczną Wycieczka do lasu z tabletem, który jest świetną pomocą dydaktyczną | © Joanna Strzałko
Dzieci w przedszkolu w Hamm mogą wziąć do ręki każdy sprzęt, bo zdaniem dyrektorki najważniejsze jest zaufanie. Muszą tylko wcześniej zdobyć tzw. prawo jazdy na media. Uczą się więc, jak działa laptop, tablet, mikrofon, kamera, a także reguł korzystania z nich. I gdy już posiądą wymaganą wiedzę, podchodzą do przygotowanego "egzaminu na wesoło". O zasadach dotyczących używania sprzętu dzieci mówią tak: "Mogę grać tak długo, aż przesypie się caaały piasek w klepsydrze" (Lea, lat 5), "Zanim wezmę tablet do ręki, muszę  spytać wychowawcę o pozwolenie" (Mia, 6 lat), "Tylko jedna osoba naraz może używać sprzętu. Inni przyglądają się i czekają na swoją kolej" (Antonia i Elisa, 6 i 5 lat).

Co roku do przedszkola Uphof napływa około 150 podań o przyjęcie dzieci – na 15–20 wolnych miejsc. Pierwszeństwo mają rodzice samotnie wychowujący swoje maluchy. I choć większość chętnych jest pozytywnie nastawiona do sposobu prowadzenia ośrodka przez Melanie Naber, niektórzy obawiają się "cyfryzacji w przedszkolach".

Analogowo i cyfrowo

Denerwuję się, gdy niektórzy rodzice dopytują mnie podczas dni otwartych: "Czy u was się tylko gra?" – wzdycha Melanie Naber. – A przecież mamy tu i kąciki eksperymentalne, i laboratorium matematyczne, i salę teatralną oraz relaksacyjną, strefę kreatywną z lustrami, światłami, instrumentami, a nawet salę gimnastyczną! Aby rozwiać obawy dorosłych związane z użytkowaniem mediów, zapraszamy raz w miesiącu całe rodziny, wraz z dziadkami, na spotkania, podczas których objaśniamy, jak działają najnowsze technologie i sprzęt. Pokazujemy im, ile świetnych rzeczy można zrobić z aplikacjami dla dzieci i dlaczego istotne jest, by sami je poznali. Niektórzy dopiero u nas przekonują się, że w cyfrowym świecie istnieje coś więcej niż fejs, insta czy gry!

  Przedszkolny kącik komputerowy Przedszkolny kącik komputerowy | © Joanna Strzałko

Dyrektorka tłumaczy, że stara się łączyć analogową kulturę z cyfrową i używać do przygotowywanych przez dzieci projektów zarówno nowoczesnych sprzętów, jak i tradycyjnych materiałów, bo jedno nie wyklucza przecież drugiego.

Po powrocie z wycieczki do Muzeum Sztuki Światła przeprowadzaliśmy z dziećmi w naszej pracowni własne eksperymenty ze światłem, używając rzutnika i kolorowych folii – opowiada Melanie Naber. – A ze zrobionych przez wychowanków zdjęć i rysunków stworzyliśmy fantastyczną książkę, którą dostali rodzice. Podobną wydaliśmy zaraz po wizycie w Zagłębiu Ruhry. O tej podróży nakręciliśmy zresztą animowany film. Inna kreskówka, "Jonasz i wieloryb", powstała w ramach lekcji religii. Dzieci same wykonały pacynki, rysunki i podłożyły głos. A do tego nauczyły się obsługiwać aplikację Stop Motion Studio.

 

(Film, który zrobiły dzieci z przedszkola Uphof)


Tak, jestem zafascynowana najnowszymi technologiami – śmieje się Melanie Naber. – I z chęcią jeżdżę na warsztaty, szkolenia, bo chcę być na bieżąco. Zrozumiałam tam, że nie chodzi o to, czy nowe media są ze swej natury dobre, czy złe, tylko o to, jak się ich używa. Zadaniem przedszkola jest pokazanie dzieciom, jak mądrze ze sprzętu korzystać, by nie były tylko biernymi konsumentami, i do czego te urządzenia mogą im się przydać. Tak, jest wielu krytyków tak otwartego podejścia. Odpowiedziałabym im słowami, które niedawno usłyszałam podczas jednego z seminariów: "Gdy pojawiły się pierwsze książki, również je demonizowano. Radzono, by ich za dużo nie czytać, bo od czytania psuje się wzrok". (śmiech)

Chrońmy dzieci – tak szybko się uzależniają!

– W wielu przedszkolach w Dolinie Krzemowej w USA dzieci nie mają dostępu do tabletów, a wie pani dlaczego? – pyta Paula Bleckmann, pedagożka i profesorka edukacji medialnej na Uniwersytecie Alanus w Alfter niedaleko Bonn. – Bo rodzice tych maluchów, którzy pracują nad rozwojem najnowszych technologii, też nie mieli ich w swoich przedszkolach. I nie przeszkodziło im to w zrobieniu kariery w gigantach cyfrowych. Wyrośli na niezwykle kreatywnych ludzi! Wolą więc, by ich dzieci bawiły się w lesie, na łonie natury i poznawały wszystkimi zmysłami realny świat. Wiedzą, że na ten wirtualny przyjdzie jeszcze czas.
  Kafeteria dla dzieci w przedszkolu Uphof Kafeteria dla dzieci w przedszkolu Uphof | © Joanna Strzałko

"Treści edukacyjne, jakie oferują dzieciom aplikacje cyfrowe, wykluczają jakąkolwiek kreatywność, inicjatywę, samodzielne i twórcze poszukiwania, gdyż są z góry zaprogramowane. Poza tym odwołują się tylko do zmysłu słuchu i wzroku, a te interaktywne, wymagające przesuwania i klikania – do minimalnych umiejętności motorycznych. Nasz świat kurczy się do dwóch wymiarów, nawet jeśli obrazy na ekranie się poruszają" – pisze prof. Paula Bleckmann w publikacji "Cyfrowe media i wczesne dzieciństwo", jaką przygotowała wraz z grupą ekspertów zajmujących się zdrowiem psychicznym dzieci.

Dzieci, które spędzają więcej czasu przed ekranem, mają go mniej na czynności rozwojowe, sensoryczne i ruchowe, dlatego z naukowego punktu widzenia cyfryzacja w przedszkolach nie ma uzasadnienia – ciągnie profesorka. – Owszem, dzięki niej dzieci wcześnie uczą się posługiwać tabletem, ale ta wiedza nie uchroni ich przed zagrożeniami, jakie niesie ze sobą wirtualny świat : mobbingiem, nieodpowiednimi dla ich wieku treściami, uzależnieniem. Zadaniem dorosłych jest chronienie dzieci tak długo, dopóki same nie nauczą się tego robić. Dopóki nie osiągną dojrzałości, także tej cyfrowej, która objawia się tym, że to one kontrolują media, a nie odwrotnie.

– Wie pani, dlaczego tyle firm jest zainteresowanych cyfryzacją w przedszkolach? – pyta prof. Bleckmann. – Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Przecież one zarabiają na sprzedaży sprzętu i oprogramowania! I wymyśliły bardzo elegancki sposób na wciśnięcie swoich produktów rodzicom – najpierw pokazują ten sprzęt dzieciom w przedszkolu. Bo wtedy rodzice myślą: "Skoro mój syn czy córka tak super ten tablet wykorzystuje do nauki, to niech także używa go w domu!". I te dzieci ślęczą potem przed ekranami dwa razy więcej, niż powinny!

Dzieci same programują urządzenie i wpływają na to, jaka powstanie muzyka – wyjaśnia prof. Paula Bleckmann. – Uczą się więc, jak wygląda przetwarzanie informacji oraz zero-jedynkowy system binarny. Bo przecież to one decydują, czy sprzęt wyda dźwięk, czy nie.

Zdaniem Pauli Bleckmann przy wprowadzaniu dzieci w cyfrowy świat należy przestrzegać trzech zasad: stawiać świat analogowy przed wirtualnym, tworzenie przed bezmyślną konsumpcją, a zrozumienie, jak działa świat wokół nas, przed "czarnym pudełkiem" (ang. black boxes). Przede wszystkim jednak, jak mówi profesorka, nie powinniśmy w tej całej pogoni zapominać o tym, że najważniejszy jest wspólnie spędzony z dzieckiem czas.
Nic tak dobrze nie wpływa na rozwój dziecka, jak chwile, gdy jesteśmy tylko z nim i tylko dla niego – mówi prof. Paula Bleckmann. – To mogą być rozmowy, czytanie książek, czesanie włosów, przygotowywanie posiłków czy nawet oglądanie filmów, choć nie za długie. Takie wspólne rytuały dają dzieciom olbrzymie wsparcie, pewność siebie i siłę – tak potrzebną, by mogły radzić sobie z zagrożeniami, jakie niesie świat. Ten realny i ten cyfrowy. 

Jako przykład zdrowej, mądrej i potrzebnej do prawidłowego rozwoju edukacji Paula Bleckmann opisuje zaprojektowane dla dzieci urządzenie do tworzenia muzyki. Składa się z walca, podłużnych czarnych zatyczek, korbki, pałeczek i cymbałków. Zatyczki możemy umieszczać w otworach, które ma walec. Gdy walec się obraca, zatyczki wprawiają w ruch pałeczki, które z kolei uderzają w cymbałki. Powstaje dźwięk. Gdy przekładamy zatyczki do innych otworów, dźwięk się zmienia.
  Prof. Paula Bleckmann i urządzenie do tworzenia muzyki Prof. Paula Bleckmann i urządzenie do tworzenia muzyki | © Joanna Strzałko

Dzieci same programują urządzenie i wpływają na to, jaka powstanie muzyka – wyjaśnia prof. Paula Bleckmann. – Uczą się więc, jak wygląda przetwarzanie informacji oraz zero-jedynkowy system binarny. Bo przecież to one decydują, czy sprzęt wyda dźwięk, czy nie.

Zdaniem Pauli Bleckmann przy wprowadzaniu dzieci w cyfrowy świat należy przestrzegać trzech zasad: stawiać świat analogowy przed wirtualnym, tworzenie przed bezmyślną konsumpcją, a zrozumienie, jak działa świat wokół nas, przed "czarnym pudełkiem" (ang. czarną magiąblack boxes) ekranówkomputera. Przede wszystkim jednak, jak mówi profesorka, nie powinniśmy w tej całej pogoni zapominać o tym, że najważniejszy jest wspólnie spędzony z dzieckiem czas.

Nic tak dobrze nie wpływa na rozwój dziecka, jak chwile, gdy jesteśmy tylko z nim i tylko dla niego – mówi prof. Paula Bleckmann. – To mogą być rozmowy, czytanie książek, czesanie włosów, przygotowywanie posiłków czy nawet oglądanie filmów, choć nie za długie. Takie wspólne rytuały dają dzieciom olbrzymie wsparcie, pewność siebie i siłę – tak potrzebną, by mogły radzić sobie z zagrożeniami, jakie niesie świat. Ten realny i ten cyfrowy.
 

Ramka

70 proc. dzieci w Niemczech codziennie lub prawie codziennie czyta lub słucha, jak czytają im rodzice, 56 proc. surfuje po internecie, 36 proc. co najmniej raz w tygodniu zagląda na YT, 25 proc. codziennie albo prawie codziennie korzysta z gier i dla 9 proc. to najlepszy sposób na spędzanie wolnego czasu.

Wiele inicjatyw zachęcających dzieci do czytania prowadzonych jest przez Stowarzyszenie Bibliotek Niemieckich. Współpracują one z przedszkolami i szkołami i organizują akcje typu czytanie dzieciom na głos, prawo jazdy z czytania, noclegi w bibliotece, wakacje z książką, konkursy.

Fundacje typu Lesewelt z Berlina stawiają sobie za cel zachęcenie dzieci do czytania książek bez presji na wyniki i oceny. Wolontariusze regularnie czytają dzieciom i młodzieży w placówkach publicznych, organizują spotkania z autorami i kluby czytelnicze.

W ramach kampanii "Czytamy na głos – zawsze i wszędzie" organizowany jest co roku w listopadzie krajowy dzień czytania. Tego dnia kilka tysięcy niemieckich celebrytów, polityków, autorów czyta książki na głos w szkołach, bibliotekach, domach literatury, inspirując i zachęcając do czytania najmłodszych słuchaczy. 

Z publikacją "Cyfrowe media i wczesne dzieciństwo", której współautorką jest prof. Paula Bleckmann, można zapoznać się tu.

O inicjatywie między innymi prof. Pauli Bleckmann, skierowanej do dzieci, rodziców i pedagogów, „Echt Dabei – jak dorastać zdrowo w erze cyfrowej” można dowiedzieć się tu.

O projektach przedszkola Uphof w Hamm można poczytać tu.
 

oto Niemcy

Ten artykuł pochodzi z cyklu reportaży „Oto Niemcy”, który Goethe-Institut publikuje wspólnie z magazynem Weekend.gazeta.pl.